Serdecznie witam i o zdrowie pytam

Witam,
mam nadzieję, że miło spędzisz tu czas i jeszcze kiedyś mnie odwiedzisz.

niedziela, 29 listopada 2009

Ciężkie noce

Ostatnimi czasy Zosieńka kiepsko sypia. Ma ogromne problemy z zaśnięciem i często się budzi. Najchętniej spałaby cały czas przy piersi albo chociaż z mamą przy boku. Nie daj Boże wstanę z łóżka, po chwili budzi się z płaczem i woła "mama". Uśpić ją z powrotem ciężko, zwłaszcza przed północą. A jak już śpi, to włazi na mnie co jakiś czas i grzebie mi pod koszulą ;).
Jej kłopoty ze snem są zapewne wynikiem ząbków rosnącym hurtem - pięć na raz nieźle musi dawać popalić. Jeden już całkiem dobrze widać, drugi przebił się przez dziąsełko dziś wieczorem, a trzy są w drodze :). Bidula Zosiula musi bardzo cierpieć, bo przecież wyrzynające się zęby to bolesna sprawa. Żel na dziąsła pomaga tylko na jakiś czas, a nie można nim raczyć buzi dziecka w nieskończoność.
Do kłopotów ze snem swoje trzy grosze pewnie też dołożyła ostatnia szczepionka (a dokładnie dwie: odra, różyczka, świnka + ospa dodatkowo). Po tej pierwszej efekty uboczne mogą występować do dwóch tygodni, więc pewnie jeszcze parę kiepskosennych nocy przed nami. A mi pozostaje dalej głaskać, lulać, kołysanki śpiewać i przytulać, bo nie mam serca zostawić płaczącego Maleństwa, aż samo zaśnie (słyszałam o takich praktykach, ale mi wydają się bezlitosne i brutalne).
Tylko ze zmęczenia i niedospania już totalnie z sił opadam...
Dobranoc, aaaaaaaaaaaaaaaa

niedziela, 8 listopada 2009

Jesiennie

Najdłużej pisany post :) Teraz jest poniedziałek, 9 listopada, 16:34 :)

W końcu tej jesieni udało nam się wprowadzić regularny plan dnia. Najciekawszym jego punktem jest spacer w najbliższym nam parku. Zosieńka kochana biega po opadłych liściach, zbiera te najbrzydsze,najbardziej mokre i lepiące, czasem gmera rękawiczką w kałuży oraz gania piłeczki, które ze sobą zabieramy - zabawa na 102.
Podczas tych spacerów zawieramy również nowe znajomości. Często w naszej porze spacerowej spotykamy Julkę z mamą. Julka jest o 7 dni od Zosi młodsza,więc, kto wie, może to początki prawdziwej przyjaźni?
Podczas tych spacerów okazało się również, że Zosieńka przepięknie nadgoniła swoje wcześniacze zaległości. Umiejętnością chodzenia i ilością używanych używanych w komunikacji słów dorównuje rówieśnikom. Ba! Niektórych nawet przegoniła :) Moja radość jest ogromna nie dlatego, że startuję w konkursie "a moje dziecko to...". Jestem przeszczęśliwa, bo z Zosi była taka maleńka kruszynka, tak bardzo bałam się o jej zdrowie i życie... A tu proszę! Nie dość, że nadgoniła, to czasem i przegonić się udaje ;)


Jesień jak to jesień. Pogoda zmienna i kapryśna. Wirusy latają i wypatrują celu. I jakiś taki okropny zarazek upatrzył sobie moje Maleństwo. W piątek Zosieńka była bardzo apatyczna i senna, pokładała się i często i długo spała. Najlepiej przytulona do mamusi. W dzień dostała temperatury ponad 38. Mimo czopków przeciw gorączkowych wieczorem termometr wskazał 39,3 st.Celsjusza. Tak wysokiej temperatury Zosia jeszcze nigdy nie miała. Była bardzo osłabiona, lała się przez ręce. Wylądowałyśmy na ostrym dyżurze. Lekarz zalecił silniejsze środki przeciwbólowe, dodatkowe lekarstwa i wizytę u pediatry, najlepiej w poniedziałek (niestety, numerków na dziś brak, będziemy próbować jutro), a w razie utrzymującej się gorączki ponowne odwiedziny na nocnym dyżurze.
Sobota upłynęła nam sennie i leniwie.Zosia przespała prawie cały dzień, oczywiście wtulona we mnie. Nie dała się zostawić choćby na chwilkę, bo zaraz budziła się z płaczem, żałośnie wołając "mama". Tak więc łóżko miałyśmy wygrzane... Na szczęśćcie choróbsko powoli odchodzi. Gorączki już nie dokuczają, Zosieńce wracają siły tylko... ciągle śpi :) Niech śpi.Sen to zdrowie.

A przy okazji tematu zachorowania Maleństwa jakoś nie mogę pominąć postawy jej"tatusia". W sobotę przed południem wysłałam mu esemesa odwołującego jego niedzielną wizytę. Zadzwonił parę godzin później z pretensją, w jaki sposób choroba Zosi przeszkadza jego wizycie. Wyjaśniłam, że Zosieńka prawie cały czas śpi i to przy mnie. Niezadowolony oznajmił, że przyjedzie w takim razie w środę i kazał ucałować Zosię. Nie zapytał,czy nie mamy innych planów i czy w ogóle mamy ochotę na jego wizytę. Po prostu oznajmił, że będzie. Kiedy on się nauczy, że nie może sobie do mnie wpadać kiedy chce, i że ja nie siedzę bezczynnie czekając na niego? Cóż, elementarne zasady kultury i dobrego wychowania omijają niektórych szerokim łukiem. Ale najgorsze jest to, że nawet nie zapytał, jak Maleńka się czuje, co jej jest? Zero. Otrzymał informację, że dziecko chore i tak osłabione, że cały dzień śpi i nawet się nie zainteresował, co takiego się stało? "Tatuś" od siedmiu boleści. Kolejny z serii "prezent załatwi wszystko" :(