Serdecznie witam i o zdrowie pytam

Witam,
mam nadzieję, że miło spędzisz tu czas i jeszcze kiedyś mnie odwiedzisz.

środa, 9 lutego 2011

A na deser...

... maślane, słodziutkie, mięciutkie,wprost rozpływające się w ustach. Uciecha z nich ogromna, bo Zosieńka pomagała w produkcji. Ja ciasto dzieliłam na części, robiłam z nich wałeczki, zawiązywałam na supełki i kładłam na blachę. Zosieńka dzieliła na części, wałkowała wałeczki, zgniatała je w bryłeczki i też kładła na blachę. Oczywistym jest, że Zosine baryłeczki wyszły najpyszniejsze!
Zabawy i radości miałyśmy po pachy, i nadal mamy, bo bułeczek wyszedł całkiem spory kopiec :)

I kolejne partie, tym razem z rodzynkami, mniam :)





wtorek, 8 lutego 2011

Śmieszne buły

Już od jakiegoś czasu przeglądam i śledzę zawartość pewnego wyjątkowego bloga http://pracowniawypiekow.blogspot.com/
i wprost nie mogę wyjść z podziwu (i zachwytu) - ileż pyszności można upiec w domu.
Mimo, że nie jestem zwolenniczką pieczywa na drożdżach, dziś postanowiłam takowe powołać do życia we własnej kuchni. Ale, w końcu chyba każdy ma czasem ochotę na białą, świeżą bułeczkę, prawda? Zwłaszcza dzieciaki,które chyba od dawien dawna uwielbiają zapychać się bułami. Urokowi tych bułeczek nie można się oprzeć, choć to tak naprawdę najzwyklejsze w świecie "kajzerki".
A dzieci wsuwają je nie tylko buzią, ale i oczami :) Ba, oczami nawet chyba dzielniej, bo brzuszek przyjmuje ograniczone ilości.