... maślane, słodziutkie, mięciutkie,wprost rozpływające się w ustach. Uciecha z nich ogromna, bo Zosieńka pomagała w produkcji. Ja ciasto dzieliłam na części, robiłam z nich wałeczki, zawiązywałam na supełki i kładłam na blachę. Zosieńka dzieliła na części, wałkowała wałeczki, zgniatała je w bryłeczki i też kładła na blachę. Oczywistym jest, że Zosine baryłeczki wyszły najpyszniejsze!
Zabawy i radości miałyśmy po pachy, i nadal mamy, bo bułeczek wyszedł całkiem spory kopiec :)
I kolejne partie, tym razem z rodzynkami, mniam :)