Ach, a w ogóle dzisiejszy dzień był bardzo przyjemny. Z powodu mrozu (no, nie tylko) miałyśmy dziś wolne. Fajny taki wydłużony weekend.
Odwiedziły nas też przemiłe koleżanki, dzięki którym popołudnie upłynęło bardzo szybko. Szkoda, że aż tak szybko, bo nie często mamy takich sympatycznych gości, a i dzieci potrzebują trochę czasu, żeby się rozkręcić. Jak pociechy rozbawiły się w najlepsze, trzeba było się rozstać :(
Wieczorem niespodziankę zrobił dziadek, bo przyniósł pączki, z okazji dnia dziadka. Zosia przed chwilą skończyła wylizywać lukier z pudełeczka po łakociach i teraz wyciera się wilgotną chusteczką. Dokładnie wiem, co robi (mimo, że jej nie widzę) bo cały czas słyszę: buziaaa, nooos, ręka (tu bardziej "jęka"), sziiija, buziaa...
:)
No ładnie... Leoś co prawda jeszcze nic nie powiedział ale dziś po raz pierwszy świadomie i kilkukrotnie włączał sobie grającą zabawkę... co na początku nieco go zakłopotało a poźniej rozbawiło... uwielbiam takie momenty :-). Pozdrowionka dla całej rodziny.
OdpowiedzUsuń:))))) Brawa dla Leosia!!! Podobnych momentów będzie coraz więcej. Na początku maluchy wymyślają (i robią) coś nowego co jakiś czas, a potem - leci lawinowo.
OdpowiedzUsuńMoja Zosieńka wymazała się dziś ciastoliną,po czym wyciągnęła rączki przed siebie i zaczęła wołać: "myju myju rence"; a w trakcie mycia łapek powtarzała: "Zosia myje rence, Zosia myje rence" :)