Serdecznie witam i o zdrowie pytam

Witam,
mam nadzieję, że miło spędzisz tu czas i jeszcze kiedyś mnie odwiedzisz.

piątek, 14 sierpnia 2009

Dialog

Jeszcze jedno doniesienie z dnia wczorajszego.
Byłam zajęta jakimiś robotami domowymi, a Zosieńka grzecznie, choć dość głośno bawiła się w pokoiku. Głośno znaczy bezpiecznie, więc zaniepokoiła mnie nagła cisza. Zaraz po niej, bo nie trwała zbyt długo, ot, jakieś dwie minutki, nastąpił wrzask. Wchodzę i co widzę? Moje ukochane Dziecię stoi sobie we własnym łóżeczku i płacze. Rozbawił mnie ten widok niemiłosiernie, ale z poważną miną pytam:
M: Zosiu, co się stało?
Z: (wyciągając rączki) Maaamaaa
M: Weszłaś do łóżeczka?
Z: Tiak (troszkę szlochając i kiwając główką na potwierdzenie)
M: I nie możesz wyjść?
Z: Tiak
M: Wyjdź tak samo, jak weszłaś
Z: NIE, NIE, NIE (główka mało nie odpadła :o))
M: Zosiu, przecież potrafisz
Z: Nie
M: Potrafisz. Tyłem, tak, jak z dużego łóżka
Z: Nie
M: Spróbuj, ja Ci pomogę
Z: Nie
Tu nastąpiła chwila zastanowienia, po czym Zosia spróbowała wyśliznąć się z łóżeczka trzymając poziomej barierki ( ma wyjęte trzy sztachetki, więc jest spora dziura) i wysuwając nóżki przez dziurę. Niestety, do podłogi było daleko, więc wciągnęła się z powrotem i wyciągnęła do mnie rączki.
Z: Mama
M: Mam Cię wyjąć?
Z: Tiak
M: Ale przecież Ty potrafisz wyjść sama
Z: Nie
M: Pomogę Ci troszkę, tylko musisz usiąść. Usiądziesz?
Z: Tiak
Jak usiadła i przekręciła się na brzuszek troszeczkę pomogłam trafić jej nóżkami w dziurkę. Maleństwo szybciutko i sprytnie wyśliznęło się z łóżeczka. Stanęła obok i odwróciła buzię w moją stronę i radośnie wykrzyknęła "mama". Tej miny nie zapomnę chyba do końca życia. Zosia była tak z siebie dumna, taka zadowolona! Cała tryskała radością :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz