Nieco później tańce na kolankach przy przebojach Fasolek, a potem bitwa na jaśki z mamą. Bitwa była super, bo więcej w niej przytulania niż bicia, hihihi. I ubaw po pachy, bo z jaśkiem można zrobić tyyyyyle rzeczy. Np. schować się pod niego, albo rzucić na, albo położyć mamie na głowie, albo sobie, albo zakryć dwoma uszy, albo położyć na mamie i przytulić się moc

Po harcach z jasieczkami nadszedl czas na grająco-świecącą lalę. Jak tak pięknie gra i świeci, można potańczyć, pośpiewać "lalala" lub pokazać paluszkiem, gdzie ma oko, nos i buzię. I dziś, po raz pierwszy, razem z paluszkiem położonym na oku padlo słowo "oko". Zwykle mama mówiła co, a Zosia pokazywała. Dziś sama nazwała okiem oko :D Bardzo ładnie i wyraźnie. A ile jej to radości sprawiło! A mamie ile!!
Eh, piękny dzień sięnam zapowiada. Mimo tego okropnego deszczu i pochmurnego nieba. U nas ogromne Słońce - Gorące :o)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz