Serdecznie witam i o zdrowie pytam

Witam,
mam nadzieję, że miło spędzisz tu czas i jeszcze kiedyś mnie odwiedzisz.

poniedziałek, 9 marca 2009

Kłamstwo kłamstwem kłamstwo pogania

Nie rozumiem jednego. Dlaczego ludzie się okłamują? Dlaczego udają kogoś innego przed przedstawicielami odmiennej płci? Przecież to jest zupełnie bez sensu. Chodzi mi o kłamstwa jakich się dopuszczamy wchodząc w nowy związek. I nie mam na myśli lekkiego podkolorowania swojej osoby w celu podniesienia atrakcyjności. Chodzi mi o wielkie oszustwa, o opisanie siebie zupełnie na odwrót. Po co mówić, że chce się mieć mnóstwo dzieci, skoro nie planuje się ani jednego; że jest się bardzo rodzinnym, skoro jest się samotnikiem; że najważniejsze jest domowe zacisze, skoro jest się imprezowiczem nie mającym nic wspólnego z domatorem; że wierność jest najważniejsza, skoro lubi się skoki w bok; że chce się ustatkować, skoro w głowie wciąż nowe znajomości; że uwielbia się koncerty rockowe, skoro słucha się techno; że wakacje tylko w górach, skoro wypoczywa się najlepiej nad morzem... Przecież w swoich upodobaniach i poglądach nie jesteśmy jedyni. Można znaleźć kogoś, kto ma podobne priorytety i spojrzenie na świat. Rozumiem wciskanie takich kitów, żeby wyrwać panienkę na jedną noc, albo niezbyt długi i niezobowiązujący romansik (rozumiem, ale nie pochwalam). Ale po co kłamać tak komuś, z kim się wiąże dłuższe plany? Przecież związku nie da się zbudować na kłamstwie, które wcześniej czy później wyjdzie na jaw. Nie da się udawać kogoś, kim się nie jest przez całe życie. Nie da się udawać i być szczęśliwym. Po co w końcu podejmować poważne kroki i wiązać swoją przyszłość z kimś, kto tą przyszłość widzi zupełnie inaczej, w sposób, którego nie można zaakceptować.
Zupełnie tego nie rozumiem. I zupełnie nie rozumiem tego, dlaczego ja trafiam na takich kłamców. I dlaczego nie potrafię tych kłamstw rozpoznać.
Hm, w sumie nie było ich wielu. Raptem dwóch. Jeden się ze mną ożenił. Z drugim mam dziecko.
Po co pierwszy się żenił, skoro w głowie mu były tylko imprezki a nie rodzina.
Po co drugi najpierw przez rok opowiadał, jak bardzo chce założyć rodzinę a potem przez ponad rok starał się ze mną o dziecko, skoro jak tylko wylądowałam w szpitalu zaczął spotykać się z inną.
Po co?
Kurcze, przecież ja nie ściemniam, nie kłamię. Jak widzę, że kroi się coś poważniejszego, otwarcie mówię o swoich planach na przyszłość. O swoich priorytetach. Nie zmuszam nikogo do przyznawania mi racji, bo ile ludzi na świecie tyle poglądów. Nie chcę nikogo zmieniać. Nie osaczam, nie chcę zatrzymać przy sobie za wszelką cenę. Nie dostosowuję swoich upodobań do upodobań partnera. A w zamian dostaję stek kłamstw i obietnicę spójnego wspólnego życia, która ma się nigdy nie spełnić. Dlaczego oni mnie okłamują? Przecież sami w ten sposób nie są szczęśliwi. Przecież na pewno woleliby układać sobie życie z kimś, kto podobnie je postrzega. Więc po co to wszystko?

Chcę spotkać na swojej drodze kogoś, kto będzie podobnie postrzegał przyszłość, będzie miał podobne pragnienia i plany (dlatego mówię o swoich otwarcie). Czy to naprawdę tak wiele?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz