Serdecznie witam i o zdrowie pytam

Witam,
mam nadzieję, że miło spędzisz tu czas i jeszcze kiedyś mnie odwiedzisz.

piątek, 6 marca 2009

Kto pod kim dołki kopie...

Dziś "tatuś" próbował się dodzwonić ranną porą. Kilka razy próbował. Niestety (chociaż czy na pewno?), telefon był w drugim pokoju, na ładowarce, wyciszony. Ja zajęta bobasem: tu zabawa, tu kupka, tu kaszka... No, nie słyszałam, najzupełniej w świecie.
Przy kolejnej próbie dodzwonienia się, natrafił na zajętą linię. Bywa, prawda?
Kończę, a tu esemes pełen wyrzutu i lekkiego nadąsania: że jak to tak?, zamiast puścić sygnał, ja sobie z kimś innym rozmawiam, a on chce się do nas dodzwonić. Esemes zakończony sarkastycznym "dziękuję".
Całkiem niedawno (kilka miesięcy to w końcu żaden szmat czasu) to ja na próżno próbowałam się dodzwonić do "tatusia". Często nie mógł odebrać, bo zabawiał się z "panienką". A przed wyjściem do niej potrafił nawet całusa mi dać...
Cóż, teraz przynajmniej może się przekonać, że to wcale nie jest miłe, tak dzwonić i dzwonić bez odbioru. Tylko różnica polega na tym, że ja nie robię tego celowo, złośliwie.
Kurcze, niech mu ktoś w końcu wytłumaczy, że nie ma do mnie żadnych praw, bo sam z nich zrezygnował. A co za tym idzie, jego oczekiwania mojej dostępności na każde życzenie lub zaraz po są całkowicie bezpodstawne.

I czemu w ogóle ja się tym wszystkim tak przejmuję???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz